"Samobójca"
Cisza... I ciemność. Ból i cierpienie. To przynosi życie, nie wspominając o miłości, bo ona zabija... Człowieku masz rodzinę, masz mamę tatę! Mi już nic nie pozostało... Oni wszyscy odeszli i zostawili mnie samego na tym okropnym i bolesnym świecie... Noc nad morzem, pełno gwiazd i ten okrągły księżyc na środku. Stoję na krawędzi klifu i spoglądam na świat. Taki piękny a jednocześnie pełen zła. Pomimo tego że jest noc mewy nadal latają, obserwuje je i myślę że chciał bym być jak one... WOLNY.. Wolny od świata. Oni odeszli... Więc i ja chcę odejść. Skaczę i czuję jak po moich policzkach spływają łzy... Duszę się... I co dalej...? Nie wiem... Bo umarłem. Ale popełniając samobójstwo stałem się zwykłym śmieciem... Jak ten świat. wtorek, 24 września 2013
Ogniste motyle.
"Ogniste Motyle"
Delikatny wiatr niczym aksamit, niesie ze sobą różnobarwne liście, które wirują popychane.Wyglądają jak ogniste motyle, tańczą radośnie po czym upadają na ziemię. Niestety już się nie podniosą. Do końca... Aż znikną, pozostaną na chodniku. Chociaż zdarza się że wiatr wróci po nie znów je rozwiewając, ale nie tak wysoko jak za pierwszym razem.niedziela, 22 września 2013
Krwawy Bóg.
"Krwawy Bóg"
Woda która mnie otacza staje się coraz brudniejsza... Jest teraz czerwona, przemieniła się w krew. Słyszę głos wołający z nieba i ręke wyciągniętą w moją strone... A raczej w strone krwi "ofiary". Ten głos jej pragnie. To on sprawił że ta woda zmętniała a ciała zatopione w niej są martwe. Mimo tego również jest to wina tych "ofiar" bo ślepo ufały głosowi. Ja mu nie wieże i o to się wścieka zsyłając na mnie wszystkie przekleństwa. Święty Bóg... Krwawy Bóg rządny chwały i wyższości. Wyrywa powoli moje serce "karmiąc" nim swoich poddanych i krzycząc (To męczennik).sobota, 21 września 2013
A jesień trwa.
"A Jesień Trwa"
Pamiętam to mieniące się w różnych odcieniach niebo pokryte chmurami, które co chwila przybierały inny kształt. Patrząc w nie widziałem to co chciałem... Chociaż nie zawsze przybierały postać tego co było miłe. Cichy wiatr pchał je nad moją głową, jak na złość rzeźbiąc je w moje obawy. Mimo tego nie mogłem przestać patrzeć. Coś przyciągało mnie do tych fioletowo pomarańczowych obłoków. W końcu zamknąłem oczy wsłuchując się w śpiew dzikich ptaków, które wolne i tylko zdane na siebie latały z gałązki na gałązkę w pobliskim lesie. Ktoś potrząsną moje ramie. Otworzyłem wystraszony oczy gdyż nie słyszałem kroków. Ujrzałem przygnębioną, bladą buzię pochylającą się nade mną. Jej włosy opadały na moją twarz łaskocząc mnie w policzki. Złapałem ją za kark i przyciągnąłem bliżej delikatnie muskając wargi, zimne niczym lód a jednoczeście miękkie jak aksamit. Jestem jak fałszywa śpiąca królewna, która po pocałunku zamiast się budzić zasypia... Nie ma mnie, nie ma nas a jesień nadal trwa.
Subskrybuj:
Posty (Atom)